Badet to
księgarnia nietypowa, bo stworzona z myślą o najmłodszych
Czytelnikach. Przedstawiamy dziś Panią Joannę Regińską, która
13 lat temu (w 2005 roku) wpadła na pomysł, żeby zostać
księgarką.
Księgarnie z
książkami dla dzieci to ewenement. Skąd pomysł na taką właśnie
działalność?
Pierwszą w Polsce
księgarnią zorientowaną na najmłodszego czytelnika była - i wciąż
jest - poznańska Księgarnia z bajki, która działa już ćwierć
wieku. Pierwszą w Warszawie była księgarnia Książeczka, założona
przez moją koleżankę na Tarchominie. Ta niestety już nie
istnieje.
My zaczynaliśmy od
sprzedaży internetowej, ale ponieważ wkrótce po otwarciu
przenieśliśmy biuro na Kolejową (to zagłębie magazynów
księgarskich w Warszawie), okazało się, że klienci zaczęli
nas odwiedzać osobiście. To były wspaniałe rozmowy i
stwierdziliśmy, że chyba warto otworzyć księgarnię stacjonarną.
Badet to przecież
nie tylko księgarnia, ale sale zabaw i kawiarnia. Jak się Państwo
czuli jako pionierzy?
Nasz pierwszy lokal
znajdował się w domku z ogródkiem, zbudowanym własnoręcznie
przez pana, od którego wynajmowaliśmy obiekt. Psuło się wszystko,
a na strych wchodziło się po schodach tak stromych, że
przypominały raczej drabinę. Ale to było cudowne miejsce i
wspominamy je z rozrzewnieniem. To właśnie tam odbywały się nocne
premiery Harrego Pottera! Przyjeżdżali do nas ludzie z całej
Polski!
Tu, na Lentza 35,
jesteśmy już 8 lat. Mamy lokal o powierzchni 180 metrów
kwadratowych, dwie sale warsztatowe i możemy pomieścić nawet 120
osób na raz w dużej sali!
Był taki moment,
kiedy byliśmy jedyną taką księgarnią w Warszawie, wtedy było
dużo łatwiej. Teraz w każdej dzielnicy jest kawiarnia z kącikiem
dla dzieci. Musieliśmy zdecydować, czy chcemy zostać kolejnym
sklepem papierniczy z książkami, czy może rozwinąć się w innym
kierunku.
Do niedawna
nieprzecenionym źródłem dochodu były podręczniki. Kalendarz
szkolny ma ogromny wpływ na nasze życie – wakacje i ferie to
najtrudniejsze okresy. Przez cały rok pracujemy, żeby przetrwać
dwa miesiące flauty latem.
Zaprojektowaliśmy też
aplikację na telefon, która da księgarzom dodatkową możliwość,
by nagradzać swoich stałych klientów. Aplikację mamy już u
siebie – za każde wydane 10 złotych aplikacja nalicza punkt.
Punkty można wymieniać na zniżki albo kawę gratis. To bardzo
użyteczne narzędzie.
Książki trzeba
kupować tam, gdzie się je szanuje. A my mamy dużą grupę stałych
klientów, którzy cenią sobie nie tylko naszą bogatą ofertę
(około 6 tysięcy tytułów!), ale także atmosferę i rozmowy o
książkach. I nawet jeśli klienci wpadają tylko posiedzieć i
wypić kawę, to jest to cudowne, bo chcą posiedzieć właśnie u
nas. Stworzyliśmy miejsce przyjazne dla rodzica z dzieckiem i to się
sprawdza. Oczywiście cały czas wzbogacamy ofertę zajęć i
warsztatów dla dzieci. Mamy warsztaty podróżnicze, FeministycznyKlub Dyskusyjny, organizujemy pokazy filmów i literackie urodziny
dla dzieci!
Właśnie!
Warsztaty, zajęcia tematyczne, spotkania autorskie. Jesteśmy pod
wrażeniem zaangażowania w tyle projektów! Co jest najtrudniejsze w
prowadzeniu tylu przedsięwzięć?
Prowadzimy teraz
księgarnię i dom kultury. To się cudownie łączy! Pojawia się
zapowiedź książki, ogłaszamy przesprzedaż i robimy premierę,
dołączamy gratisy, a na spotkanie premierowe przychodzi tłum. To
jest świetny dzień – klienci kupią książkę, którą
promujemy, porozglądają się po półkach i kupią jeszcze jakąś,
kupią kawę i ciastko.
Najtrudniejsze są
spotkania autorskie. Ponosimy ogromne koszty realizując takie
przedsięwzięcie. Czasem dofinansuje nas wydawca, czasem dzielnica.
Jednak zwykle to my finansujemy wszystko. Ale warto! Bo to zawsze
jest niezwykłe spotkanie. Rozmowa z autorem, książka z dedykacją,
w kolejce po którą dzieci czekają nawet godzinę (Martin Widmark
zawsze przyciąga tłumy!). To unikalne doświadczenia o
długofalowych skutkach.
Na targach w Bolonii
(największe targi dla wydawców i księgarzy specjalizujących się
w literaturze dla dzieci) byliśmy na spotkaniu z Chrisem Ridellem,
ilustratorem, który dzięki takiemu właśnie spotkaniu utwierdził
się w życiowych wyborach. Jako dziecko, na spotkanie autorskie ze
swoim idolem, przyniósł własny rysunek i usłyszał, że rysunek
jest świetny i powinien rysować. Teraz sam jest słynnym
ilustratorem. Warto!
Dzieci lubią zabawę
i książki, ale w takiej mnogości tytułów trudno wybierać. Jakie
mają państwo rady dla osób, które chcą dziecku kupić książkę
w prezencie?
Jeśli dziecko jest
znane, to wypytujemy dokładnie o zainteresowania i wiek, to łatwe.
Ale przecież zdarzają się sytuacje, kiedy dziecka nie znamy, wtedy
jest trudniej. Najtrudniej zaś wtedy, kiedy słyszymy: "nie
lubi czytać"! Ale na wszystko jest sposób. W tych
najtrudniejszych przypadkach proponujemy powieść graficzną,
komiks, książkę obrazkową, albumy i raczej nowości, żeby
uniknąć ewentualnego dubla. W przypadkach skrajnie ciężkich
proponujemy gry planszowe, ale zwykle udaje się wybrać książkę.
Na pewno w ciągu 13
lat istnienia Badetu zebrało się wiele anegdot. Czy mogłaby Pani
podzielić się kilkoma z naszymi czytelnikami?
O tak! Mamy warsztaty
dla młodych miłośników gier RPG, które skierowane są do
starszych dzieci w wieku 10 lat i powyżej. Zajęcia prowadzi
18-letni Mistrz Gry. Niedawno mieliśmy zabawną sytuację, bo na
warsztaty przyszedł chłopczyk nieco młodszy. Żeby wziąć udział
w grze należy wypełnić kartę postaci, chłopczyk miał spore
problemy z zapisaniem owej karty, ale jak już mu się udało, to
siedział cały rozemocjonowany i czekał, czekał, w końcu nie
wytrzymał i spytał: "To kiedy dostanę tarczę i miecz? Kiedy
będziemy atakować potwory". Wytłumaczyliśmy, że cała
rozgrywka dzieje się w wyobraźni.
Bardzo ważną rzeczą
jest dostosowanie poziomu zajęć do poziomu dziecka. Maluchy bardzo
szybko się nudzą, dla dziecka do 3 lat zabawa może trwać 15 do 20
minut. Dziecko młodsze pewnych rzeczy nie zobaczy, tak samo jak
7-latek nie będzie umiał jeszcze zagrać w RPG. Poziom abstrakcji
rośie wraz z wiekiem.
Na premierę Harrego
Pottera zrobiliśmy z kartonu sklątkę tylnowybuchową. Można jej
było wrzucać do paszczy różne rzeczy. No i podchodzi młodzian i
pyta: "Gdzie ta sklątka? Przecież to papier!", na co
słyszy odpowiedź starszego dziecka: "No co ty, chłopie? Skąd
byś chciał wziąć prawdziwą sklątkę?"
A na koniec, już nie
anegdota, ale pochwalę się, że w naszym zespole wspaniałych
księgarek pracuje wnuczka Wandy Chotomskiej!
Dziękuję bardzo za
poświęcony czas i rozmowę! Badet to fascynujące miejsce pełne
nie tylko książek, ale przede wszystkim wspaniałych księgarek z
ogromną wiedzą. Dziękujemy!
Komentarze
Prześlij komentarz