Przejdź do głównej zawartości

"Swimmy"

czyli o wartości współpracy. W naszym zindywidualizowanym podejściu do świata i życia stawiamy głównie na rywalizację, a zapominamy, jak ważna jest kooperacja. To właśnie działając wspólnie mamy większe szanse na sukces. Kiedy myślimy o naszej "ławicy" zwykle skupiamy się wyłącznie na rodzinie, a przecież nie żyjemy w bańce. Mamy sąsiadów, kolegów, tych wszystkich, którzy mieszkają z nami w tym miejscu, ale również wszystkich w całym "oceanie".



Leo Lionni namalował piękną książkę. Piękną we wszystkich wymiarach, nie tylko wizualnie. Bohaterem opowieści jest mała czarna rybka o imieniu Swimmy. Swimmy beztrosko pływa w wielkiej ławicy wraz z tysiącami innych, podobnych maluchów. Do czasu. Beztroska kończy się wraz z pojawieniem się wielkiego drapieżnika. W starciu z tym olbrzymem małe rybki nie mają szans..




Swimmy, pozbawiony swojej ławicy rusza w podróż. Poznaje fascynujący świat. Zachwyca się nim, odkrywa nowe dla siebie przestrzenie


 i zupełnie innych mieszkańców oceanu. 




A jednak Swimmy tęskni za swoją ławicą. Samotność mu nie służy. Wciąż jednak czai się zagrożenie - wielkie ryby, które pożerają te maleńkie. Co robić? Jak wybrnąć z tej, zdawałoby się, patowej sytuacji? Dzielny Swimmy znajduje sposób. Jaki? Mam nadzieję, że przeczytacie sami. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wywiad z tłumaczką Izabelą Zając

Izabela Zając (ur. 1981 r.) – tłumaczka języka słowackiego. Ukończyła słowacystykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wykonuje tłumaczenia tekstów użytkowych, tłumaczenia audiowizualne, w jej przekładzie ukazały się dotychczas powieści Ivany Dobrakovovej, Moniki Kompaníkovej i Danieli Kapitáňovej (w tandemie z Miłoszem Waligórskim) oraz opowiadania Mariana Janika i Víťa Staviarskiego (również z Miłoszem Waligórskim). Od niedawna prowadzi w Radiu Kraków cotygodniową audycję dla mniejszości słowackiej w Małopolsce Na slovíčko. Wolny czas lubi spędzać w lesie i na odkrywaniu własnych ścieżek w mieście. Pochodzi z Ustrzyk Dolnych. Mieszka i pracuje w Krakowie. Zdjęcie z archiwum Izabeli Zając Tłumacze to osoby, dzięki którym czytelnicy mogą odkryć inne światy i inne kultury, zagłębić się w tekst, który byłby niedostępny bez wielu lat nauki języka obcego. Jaka była Pani droga do zawodu tłumaczki i skąd zainteresowanie językiem słowackim? Poniekąd zadecydował przypadek. Albo nawet cała seria p

"Tato, zdobądź dla mnie księżyc" Eric Carle

Pamiętacie  "Konika morskiego" ? Przedstawiamy kolejną książkę o Tacie! Monika jest małą dziewczynką, która pragnie pobawić się z Księżycem. Ale jak to zrobić? Poprosić Tatę :-) Bo wiadomo, że Tata może wszystko, nawet zdobyć Księżyc! Tato, zdobądź dla mnie Księżyc To piękna książka o rodzicielstwie, o dziecięcych marzeniach i o tym, że Tata to prawdziwy bohater, który te marzenia stara się spełniać. Zresztą sami zobaczcie!

Wywiad z Państwem Bogusią i Romanem Schodnickimi z Pasieki Beskidzkiej

  Rozmawiamy dziś z P aństwem Bogusią i Romanem Schodnickimi, którzy zajmują się pszczelarstwem i prowadzą wędrowną pasiekę.   Ule na pożytkach - fot. z archiwum Państwa Schodnickich Jak zaczęła się Państwa przygoda z pszczelarstwem?   Dziadek Bogusi 102 lata temu zbudował dom mieszkalny i zabudowania gospodarcze. Był kolejarzem, prowadzi ł te ż gospodarstwo rolne. Na działce siedliskowej miał ule z pszczołami. W tamtym czasie prawie w każdym gospodarstwie były ule. Dziadek zgin ą ł podczas II wojny światowej , a po jego śmierci hodowle pszczół prowadził ojciec Bogusi. Gdy potrzebował pomocy , delegowany był mąż Bogusi . T o były jego pierwsze kontakty z pszczołami , i tak już zostało. Samodzielne prowadzenie pasieki wi ą za ł o si ę z nauk ą czerpaną z książek, z kurs ów pszczelarskich i od innych pszczelarz y .   Ule na pożytkach - fot. z archiwum Państwa Schodnickich Czym jest wędrowna pasieka?   Od kąd pszczołami żyjącymi w dziuplach, a następ