Kochani! W tym roku
hucznie i z przytupem świętujemy jubileusz – "Bardzo głodna
gąsienica" ma już 50 lat! To poważna sprawa – przez pół wieku
zielony głodomór bawił i uczył dzieci na całym świecie.
Eric Carle na swojej stronie obszernie opowiada o swojej twórczości, przetłumaczyliśmy
dla Was kilka wypowiedzi :-)
Co powstaje pierwsze:
opowieść czy ilustracje?
Dla mnie obrazy
potrzebują tekstu, a tekst potrzebuje ilustracji. Pewnego razu
dziecko nazwało mnie pisarzem obrazkowym i to bardzo trafnie mnie
opisuje.
Pierwszy pojawia się
pomysł. Zaczynam od modelu książki: sześć kartek papieru składam
i spinam tak, żeby powstała 32-stronicowa czysta książka, w
której szkicuję swoje pomysły. Czasem potrzeba wielu modeli
książek, zanim opowieść i ilustracje będą dobre.
To ciężka praca i
trzeba wierzyć w siebie. Kiedy zaczynam książkę jest przy tym
dużo zabawy. A po chwili zabawa zamienia się w pracę, która
niebawem staje się harówką. Pod koniec to niemalże uczucie
niewolnictwa!
Gdy dostarczam gotowe
ilustracje do wydawcy, jest mi smutno. Ale, kiedy widzę gotową
wydrukowaną książkę, znów jestem szczęśliwy!
Wielu czytelników
"Bardzo głodnej gąsienicy" pyta "dlaczego gąsienica
wychodzi z kokonu, a nie z poczwarki?". To bardzo dobre pytanie.
Oto naukowe wyjaśnienie: w większości przypadków motyle wykluwają
się z poczwarki, ale nie we wszystkich. Istnieje rzadki gatunek
motyla zwany Parnassius (niepylak), który przechodzi ze stadium
larwy do stadium imago w kokonie.(...)
A to moje wyjaśnienie
nienaukowe: moja gąsienica jest niezwykła. Jak wiecie, gąsienice
nie jadają lizaków ani lodów, więc nie znajdziecie mojej
gąsienicy w żadnym atlasie motyli.
Gdy byłem mały, mój
tata mówił: "Eryku, wyjdź ze swojego kokonu!". Miał na
myśli to, że powinienem się otworzyć i zwracać baczniejszą
uwagę na świat wokół mnie. "Wyjdź ze swojej poczwarki"
nie brzmiałoby tak dobrze. I tak poezja wygrała z nauką!
Czy opowiadałem wam
jak wpadłem na pomysł "Bardzo głodnej gąsienicy"?
Pewnego dnia, robiłem dziurki w papierze. Patrząc na nie pomyślałem
o robaczku, molu książkowym (bookworm). Później, gdy pracowałem
z tym pomysłem robaczek został gąsienicą. I tak to się zaczęło!
Moja siostra, Christa,
jest młodsza o 21 lat. To jej zadedykowałem "Bardzo głodną
gąsienicę".
Skąd się biorą
pomysły? Pewnego razu dziecko powiedziało mi, że pomysły biorą
się "z zewnątrz" jak i z "wewnątrz". Uderzyła
mnie ta wnikliwa i bezbłędna odpowiedź. Wydaje mi się, że to co
na zewnątrz i to, co wewnątrz, to podstawowe elementy w budowaniu
opowieści, tworzeniu obrazu czy komponowaniu muzyki. Pewne pomysły
na moje książki były tam, we mnie, być może w
podświadomości, od dawna i zostały rozbudzone przez jakieś
zewnętrzne wydarzenie. Zwykle jest to kombinacja kilku skłądowych:
pamięci, projektu, marzeń, doświadczeń, rzeczy, które widziałem
lub słyszałem.
Komentarze
Prześlij komentarz