Dennis Wojda,
który zilustrował książkę "Sprzedam mamę" Care Santos, fantastyczny rysownik i pełen pasji artysta, zgodził się poświęcić nam chwilę i
odpowiedzieć na kilka pytań.
Urodził się Pan w
Szwecji, ale na studia przyjechał Pan do Warszawy. Skąd taki wybór?
Moi rodzice są z
Warszawy i po ukończeniu liceum w Sztokholmie postanowiłem tu
przyjechać by odnaleźć korzenie. Warszawa wydawała się bardzo
egzotyczna wtedy. Początkowo chciałem zdawać do szkoły filmowej w
Łodzi ale stanęło na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.
Inspiracje -
fascynacje. Każde dziecko rysuje, nie z każdego wyrasta artysta. Co
poza zamiłowaniem do rysunku sprawiło, że zajął się Pan
rysunkiem zawodowo?
Bardzo trudno mi
odpowiedzieć na to pytanie! Nigdy nie dążyłem do tego by rysować
zawodowo. To był chyba czysty przypadek! Dziwnymi zbiegami
okoliczności często dostaję różne zamowienia na rysunki ale
wybieram tylko te, które mi sprawiają frajdę. Ale moim mistrzem
jest mój młodszy syn, który jest o wiele lepszym rysownikiem ode
mnie. A ma dopiero 7 lat!
Komiks to nie jest
łatwe medium. Operuje często skrótem i niedopowiedzeniem
(niedorysowaniem?). Jak przebiega praca nad komiksem? Czy całą
historię ma Pan od razu gotową, czy raczej powstaje ona na bieżąco?
Zaczynałem swoją
przygodę z komiksem jako scenarzysta. Pierwsze zamowienie na
scenariusz komiksowy dostałem od Krzystofa Gawronkiewicza z którym
dzieliłem sztalugę w pracowni na ASP. Zawsze mialem łatwość do
wymyślania historii, bajek, własnych światów i Krzysztof to u
mnie dostrzegł. Później posypały się zamówienia od kolejnych
rysowników. Moje historie często dojrzewają przez kilka lat nim są
gotowe do spisania i przekazania dalej. Samo pisanie jest już
procesem konkretnym i ustrukturowanym. Od kilku lat sam też rysuję
komiksy ale wtedy moje scenariusze powstają spontanicznie, jak
strumień podświadomości.
A skoro już rozmawiamy
o komiksie - "366 Kadrów" to komiks o życiu i historii
pańskiej rodziny i przyznam, że czyta się go z zapartym tchem. Co
Pana skłoniło do podzielenia się z czytelnikami historią rodziny?
Dziękuję! Początkowo
nie zamierzałem spisać historii mojej rodziny. Jak wcześniej
wspominałem, moje własne komiksy powstają spontanicznie i są
dyktowane przez chwilę. Pewnego dnia postanowiłem zrobić blog
komiksowy – miał trwać przez 366 dni i codziennie miał powstać
jeden obrazek. W pierwszym kadrze narysowalem siebie jako niemowlę w
okularach i od tego się zaczęło. W pewnym momencie zgłosiło się
do mnie wydawnictwo WAB z propozycją wydania książki (mimo, że
historia nie dotarła jeszcze do końca) ale wymagali by komiks był
o wiele dłuższy. Powstało aż 566 kadrów i taki był też
ostateczny tytuł książki – 566 kadrów.
Jaki jest proces
powstania ilustracji do tekstu? Jak wybiera Pan fragmenty, do których
powstaje ilustracja?
Czytam tekst i obrazki
same mi się nasuwają. Szukam takiego fragmentu w tekście, który
dobrze oddaje całą sytuację – jak cytat wizualny. W podobny
sposób robi się ilustracje do czasopism.
Zapytam również o
warsztat pracy. Jakie narzędzia Pan wykorzystuje najczęściej? Co,
poza talentem rzecz jasna, pomaga w budowaniu kariery artystycznej?
Inspirują mnie
zdjęcia, które znajduję na flickr'ze albo na instagramie. Rysuję
i koloruję w komputerze używając tabletu. To bardzo przyśpiesza
pracę. Chyba nie mam cierpliwości do tuszu i do papieru :)
Nowy rok, nowe
projekty, nowe plany, marzenia - jake są pańskie plany, projekty i
marzenia na ten świeżutki rok?
Głównie skupiam się
na pracy zawodowej jako dyrektor artystyczny w wydawnictwie w
Sztokholmie. Mam na swojej głowie aż 5 magazynów, ale zawsze
znajduję czas na zrobienie ilustracji jak tylko nadarzy się okazja.
Marzy mi się też nowy blog komiksowy. Zobaczymy, czy starczy na to
czasu!
A może chciałby Pan
coś dodać, opowiedzieć naszym czytelnikom?
Myślałem że ubiegły
2016 rok będzie spokojny, ale udało mi się narysować książkę
Kumplobook, napisaną wspólnie z Joanną Gorzelińską. Książka ta
byla nominowana do nagrody IBBY za grafikę co mnie strasznie
ucieszyło – włożyłem całą swoją duszę w ten projekt.
Zrobiłem też ilustracje do świetnej książki Sprzedam mamę. To
była dla mnie wielka frajda i nowe doświadczenie jako rysownika. Pod
koniec roku ukazał się też album komiksowy Mute z rysunkami
genialnego Sebastiana Skrobola do moich scenariuszy. Polecam!
Dziękuję bardzo z
poświęcony czas! Mam nadzieję, że następnym razem uda się
spotkać osobiście :-) I oczywiście czekamy na nowego bloga oraz
kolejne ilustracje. Serdecznie pozdrawiam.
Ja również! Pozdawiam
serdecznie :) I zapraszam do oglądania moich prac również na instagramie.
Komentarze
Prześlij komentarz